Otoczenie leśniczówki to bardzo stare grądy. W takim lesie można spotkać małego, bardzo interesującego ptaszka, muchołówkę małą. Zimowiska muchołówki małej znajdują się na południu Azji.
Czy mróz czy ciepełko, czy słoneczko czy mgła rybołów łapie ryby. Musi sam łyknąć trochę kalorii i przynieść rybkę pani rybołowowej która siedzi w gnieździe na jajkach.
Dzisiaj rano -3°, kładka do czatowni bardzo śliska, trzeba uważać żeby nie wpaść do wody. Dla rybołowa takie warunki to żaden powód żeby odpuścić polowanie. Przyleciał przed wschodem słońca. Odstawił piękny spektakl. Był dwa razy, widać jedna rybka to za mało.
Przed rybołowową czatownią przybywa amatorów darmowej rybki. Stołówka obficie zaopatrzona, więc gości coraz więcej. Ostatnim niespodziewanym gościem była kania czarna, która tak sprytnie podebrała rybkę że nie zdążyłem zarejestrować tego momentu.
Ptak nadleciał w najlepszej jakiej mógł porze. Rąbek słońca dopiero co wyjrzał ponad drzewa po drugiej stronie jeziora. Rybołów dał nam dwie szanse, za pierwszym razem zgubił rybę. Drugi nalot był już bez pudła. Fotografowaliśmy razem Ewa i ja. Ewa miała ogniskową ustawioną na 100 mm, chciała uwiecznić klimat lekko zamglonego poranka na jeziorze o brzasku. Zgubienie ryby uchwyciliśmy prawie w tym samym momencie.